Jackson Rathbone podczas międzynarodowego festiwalu filmowego w Dallas udzielił wywiadu, w którym opowiedział o pracy nad filmem „Cowgirls n’ Angels”.Poniżej fragment wywiadu.
Jakie było twoje największe wyzwanie podczas kręcenia tego filmu?
Myślę, że największym wyzwaniem dla mnie było wyczucie różnicy między akcentami z Teksasu i Oklahomy. Różnice są nawet w regionach, trzeba być z tym bardzo ostrożnym. Istnieje pewna rywalizacja między Teksasem i Oklahomą. Największym wyzwaniem było wydobycie odrobiny tego teksańskiego mnie.
Myślę, że największym wyzwaniem dla mnie było wyczucie różnicy między akcentami z Teksasu i Oklahomy. Różnice są nawet w regionach, trzeba być z tym bardzo ostrożnym. Istnieje pewna rywalizacja między Teksasem i Oklahomą. Największym wyzwaniem było wydobycie odrobiny tego teksańskiego mnie.
Podziel się jakimś pozytywnym doświadczeniem z kręcenia filmu.
Poznałem wspaniałych ludzi z obsady i ekipy. Świetnie się bawiłem w Oklahomie, poznałem tam naprawdę fajnych ludzi. Grałem z nimi i znalazłem świetnych muzyków.
Poznałem wspaniałych ludzi z obsady i ekipy. Świetnie się bawiłem w Oklahomie, poznałem tam naprawdę fajnych ludzi. Grałem z nimi i znalazłem świetnych muzyków.
Widziałem cię z twoimi fanami. Naprawdę jesteś im oddany. Poświęcasz sporo czasu żeby przywitać i pozdrowić tak wielu z nich, ilu jesteś w stanie. Dlaczego?
Jestem szczęściarzem będąc w tej pozycji co w ciągu ostatnich kilku lat. Dla aktora to najlepsze uczucie na świecie – mieć publiczność, która cię wspiera. Bez nich jesteś niczym. Samemu można malować, fotografować, grać muzykę. Robiłem wszystkie te rzeczy. Bycie na scenie i granie dla grupy ludzi jest najlepszym doświadczeniem w moim życiu, nieważne, czy jest to film i muszę czekać rok-półtora na jego wyświetlenie, czy sztuka w teatrze czy koncert. Jestem bardzo zżyty ze swoją publicznością. To prawie jak w związku i chcę pielęgnować ten związek. Kocham moich fanów i myślę, że ciepłe przyjęcie to wielkie błogosławieństwo dla artysty. Czuję się zobowiązany, żeby dać im dwa razy tyle miłości i szacunku co oni mi. Naprawdę się staram.
Jestem szczęściarzem będąc w tej pozycji co w ciągu ostatnich kilku lat. Dla aktora to najlepsze uczucie na świecie – mieć publiczność, która cię wspiera. Bez nich jesteś niczym. Samemu można malować, fotografować, grać muzykę. Robiłem wszystkie te rzeczy. Bycie na scenie i granie dla grupy ludzi jest najlepszym doświadczeniem w moim życiu, nieważne, czy jest to film i muszę czekać rok-półtora na jego wyświetlenie, czy sztuka w teatrze czy koncert. Jestem bardzo zżyty ze swoją publicznością. To prawie jak w związku i chcę pielęgnować ten związek. Kocham moich fanów i myślę, że ciepłe przyjęcie to wielkie błogosławieństwo dla artysty. Czuję się zobowiązany, żeby dać im dwa razy tyle miłości i szacunku co oni mi. Naprawdę się staram.
Źródło: twilightinpolish.ning.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz